3K plays. 5th. explore. library. create. reports. classes. Proszę państwa do gazu quiz for 1st grade students. Find other quizzes for World Languages and more on Quizizz for free!
Moja opowieść rozpoczyna się w momencie gdy Ula odchodzi z pracy po nieszczęsnym zarządzie. Miłej lektury :-)Od nieszczęsnego zebrania zarządu minęło kilka dni. Przez ten czas Marek bezskutecznie szukał jakiegokolwiek kontaktu z Ulą, przyjeżdżał do Rysiowa, wydzwaniał do niej. Ona jednak uparcie nie odbierała jego telefonów i nie chciała się z nim widzieć. Któregoś dnia Ula obudziła się, po raz pierwszy nie myśląc o Marku. Miała za to w głowie zupełnie nowy pomysł, co ma zrobić ze swoim życiem. - Dzień dobry, córeczko – przywitał ją ojciec, gdy przyszedł do jej pokoju. - Dzień dobry, tato – odpowiedziała. W jej oczach po raz pierwszy widział spokój i błysk. - Wszystko w porządku? – zapytał, zaniepokojony. - W porządku, na pewno – powiedziała. - Za chwilę śniadanie – rzucił do niej. - Okej – zgodziła się, podnosząc się z łóżka. Wstała, narzuciła na siebie szlafrok i poszła do łazienki. Dwadzieścia minut później przyszła do kuchni, ubrana i uczesana. - Proszę – ojciec podał jej kubek z kawą. - Dzięki – uśmiechnęła się. – Tato… możesz usiąść? Chciałam ci o czymś powiedzieć. - Coś się stało? – Józef zmartwił się widząc, że jego najstarsza córka patrzy na niego tak zdecydowanie. - Tato… – zaczęła. – Chcę wyjechać z Rysiowa. - Jak to wyjechać? – zapytał zaniepokojony. - Muszę. Muszę zmienić środowisko, otoczenie, nie myśleć o tym, co było. Tutaj… za dużo będzie mi przypominało… - O Marku? – domyślił się ojciec. Pokiwała głową. - Dokąd chcesz jechać? Masz jakieś konkretne miejsce? - Do Gdańska – odpowiedziała. A widząc zdumioną minę ojca dodała szybko: – W nowym mieście nikt nie będzie mnie znał, nie będą pytać, kim jestem. Tam zacznę wszystko kompletnie od początku. - To prawda – przytaknął mężczyzna. – I naprawdę chcesz porzucić Rysiów dla Gdańska? - Nie mam innego wyjścia – powiedziała stanowczo. – Zresztą, to już postanowione. Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu. Sprawdzę tylko, za ile można wynająć mieszkanie i rozejrzę się za pracą. Najchętniej chciałabym pracować w banku albo gdzieś w finansach. Przecież pamiętasz, że skończyłam ekonomię na SGH z wyróżnieniem. Ula dokończyła śniadanie i od razu włączyła swój komputer. Napisała aktualne CV i weszła na stronę trójmiejskiego biura nieruchomości, szukając mieszkania w Gdańsku. Po dłuższych poszukiwaniach znalazła dwa i zapisała adresy. Jej uwagę przykuła szczególnie oferta niejakiej Danuty Sławińskiej, która oddawała w najem dwupokojowe mieszkanie. Sławińska? Tak się przecież nazywała Julia. Przypadek?!! Następnego dnia wyciągnęła z pawlacza wielką walizkę i większą torbę i uwijając się jak w ukropie, zaczęła się pakować. Przy tej czynności zastał ją Jasiek. - Ej, siostra, a ty się gdzieś wybierasz? - Tak, postanowiłam, że na jakiś czas przeprowadzę się do Gdańska. - A Marek wie, że wyjeżdżasz? – rzucił brat. Drgnęła, jak zawsze, gdy usłyszała Jego imię. - Przecież już nie pracuję w „Febo & Dobrzański” – przypomniała. – Nie jestem już dyrektorem finansowym. Co mnie jeszcze trzyma w Warszawie? - No tak – zgodził się z nią brat. – I kiedy wyjeżdżasz? - W przyszłym tygodniu. Znalazłam ofertę mieszkania do wynajęcia i jeśli będzie aktualne, to będę chciała uciec stąd jak najszybciej. - Kurczę, będzie nam ciebie brakowało – powiedział. – Ale właściwie…, dlaczego ty od nas uciekasz? W oczach brata była taka troska, że postanowiła mu zaufać i powiedzieć o wszystkim. - Marek mnie skrzywdził – powiedziała cicho. – Okłamał mnie… oszukał… Nie potrafiła się pohamować, powiedziała Jaśkowi całą prawdę. - Dlatego muszę wyjechać – zakończyła. – Pshemko chciał mi dać namiary na swoją samotnię, ale ja tam nie pojadę. Wyjeżdżam do innego miasta, chcę zacząć wszystko od początku. - Będzie nam ciebie tutaj brakowało – Jasiek mocno uściskał siostrę. – Ale mam nadzieję, że o nas nie zapomnisz. - Nie zapomnę – przyrzekła. Kiedy Beatka dowiedziała się o wyjeździe siostry, była bardzo smutna i przygnębiona. Z jednej strony była zła na Marka, że skrzywdził jej siostrę, a z drugiej na Ulę – że siostra już nie będzie z nimi mieszkała. Przyglądała się tylko spakowanym bagażom i patrzyła na siostrę ze łzami w oczach. - Ale zaprosisz nas do siebie, gdy się urządzisz? – zapytała. - Obiecuję, że was zaproszę – przyrzekła Ula. – Zabiorę cię na wycieczkę po Trójmieście, odwiedzimy sopockie molo… Zobaczysz, że spędzimy miło czas. - Będę tęsknić – powiedziała Beti, przytulając się mocno do siostry. - Ja też, koteczku. Ale Gdańsk nie leży na końcu świata – ucałowała ją. – Obiecuję, że będę często dzwonić i przyjeżdżać. Nie martw się. Dwa dni później Alicja odwiozła Ulę na dworzec i pomogła jej z walizką i torbą. Ula podeszła do kasy i kupiła bilet na pociąg do Gdańska. Na dworcu żegnali ją Ala, tata, Jasiek i Beatka. - Tylko pamiętaj, jak będziesz czegoś potrzebowała, to dzwoń – powiedział ojciec. – Pani Ala ma samochód, wsiądziemy i przyjeżdżamy do ciebie. - Odezwę się do was, gdy tylko się urządzę – obiecała – nie martwcie się o mnie. – Zanim pociąg ruszył, ścisnęła po raz ostatni rękę ojca. – Bardzo was kocham. Ojciec, Alicja i rodzeństwo jeszcze długo obserwowali, jak InterCity do Gdańska odjeżdża z warszawskiego dworca. Józef czuł, że jest mu ciężko. - Będzie mi jej w domu brakowało – westchnął. - Przecież Gdańsk nie leży na końcu świata – pocieszyła go Alicja. – Zawsze możemy wsiąść w mój samochód i w kilka godzin ją odwiedzić. Ula odnalazła bez trudu swój przedział i wsunęła walizkę w przegródkę na bagaż. Zajęła swoją miejscówkę przy oknie i przymknęła oczy. A więc wyjeżdżam. Zostawiam za sobą Rysiów, Warszawę… ten cały Febo-Dobrzański świat… Marka… Zaczynam nowy etap w moim życiu. Co mi przyniesie? Czy tam zapomnę o tym, co przeżyłam w Warszawie? Przed oczami Uli jak krajobraz za oknem przelatywały wspomnienia. Pierwsze spotkanie przed firmą, kiedy dał jej dziesięć złotych, myśląc, że na coś zbiera. Jak palnęła nieopatrznie, że Marek nie kocha Pauliny. Jak uratowała go z wypadku. To, jak uratowała go przed półnagą Klaudią, która zamknęła się w jego gabinecie. Jak uwolniła jego – nagiego – z kajdanek i pracowali razem do rana. Jak ją awansował na asystentkę. Jak wzbudziła jego zainteresowanie, rozmawiając po niemiecku z ważnym gościem. Jak wzięła dla niego dwa kredyty, jak go ratowała. Jak w końcu go pocałowała, kiedy odwiózł ją na Gwiazdkę, i jak to on ją pocałował. Ich randka w palmiarni. Nocna randka nad Wisłą. Jej awans na dyrektora finansowego po odkryciu machlojek Aleksa. Ich wyjazd do SPA, a potem ujawnienie ich spraw. Muszę o tym zapomnieć. W Gdańsku na pewno to mi się uda. Zaczynam nowe życie. Bez Marka… Calculator Use. Calculate the markup percentage on the product cost, the final revenue or selling price and, the value of the gross profit. Enter the original cost and your required gross margin to calculate revenue (selling price), markup percentage and gross profit. This calculator is the same as our Price Calculator . Odpowiedzi ADuLa8 odpowiedział(a) o 17:45 [LINK]To blog mojej koleżanki, znajdziesz tam takie opowiadania 0 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
markup definition: 1. the amount by which the price of something is increased before it is sold again: 2. the amount…. Learn more.
Tymczasem Marek również wędrował wśród burzy po lesie. Mokre ubranie, stanowiło dyskomfort, zapadający zmrok, nadciągał nieubłaganie. W dodatku musiał zerkać na drogę wytyczoną w lusterku, prowadzącą do kryjówki Uli. Chciał odnaleźć zagubioną, ale miał nadzieję, że zła czarownica nie zrobiła jej żadnej krzywdy. Chciał tylko ją ujrzeć i bezpiecznie odprowadzić do domu. Wolałby, żeby zapomniała, że kiedykolwiek była rusałką i aby nie dowiedziała się w żaden sposób o jego nowych zdolnościach. Chciał znaleźć się w bezpiecznym domu, przeglądając galerię zrobionych przed laty zdjęć. Jednak Jasmin obiecała mu, że go znajdzie. Brzmiało to intrygująco, wspominała o zmienionym wyglądzie, że gdy ją ujrzy wszystko się zmieni. Kim mogła być? Czemu miałby ją bardziej znienawidzić niż teraz? Nie dawało mu to spokoju. Szalone pocałunki z nimfą, zostały mu głęboko w pamięci i wracały jak fale uderzające o brzeg oceanu. Otrząsnął się z przemyśleń, kolejny raz przecierając lusterko ze strug wody. Wyglądało na to, że zbliża się do chatki na drzewie, którą widział niedawno w zwierciadełku. Burza powoli uspokajała się, choć nadal mocno padało. Marek na chwilę schował się pod większym, omszałym kamieniem, aby odpocząć. Błyski na niebie oddalały się coraz bardziej, a grzmoty cichły. Wyglądało na to, że maszerował całą noc, gdyż powoli robiło się szarawo. Deszcz przestał w końcu padać, a niebo pojaśniało poranną jutrzenką. Wyruszył więc dalej w drogę, targany wątpliwościami. Zdawało mu się, że jest już na miejscu, gdyż zobaczył stare drzewo z domkiem , oraz jeziorko otoczone bagiennym terenem, na który się nie zapuszczał. W chatce paliło się światło. Postanowił więc ostrożnie zbliżyć się w jej okolicę. Nagle zauważył, że drzwiczki się uchylają bardzo powoli i wykrada się nimi półnagi chłopak. Nie mógł wiedzieć kto to taki. Postanowił mimo wszystko przyjrzeć się mu uważniej. - Stój! - zawołał Marek, ale wodnik zaczął szybko uciekać. Marek w mig go dogonił, gdyż treningi Koro mocno poprawiły jego kondycję. - Puść mnie! Muszę uciekać stąd jak najdalej. Nie przeszkadzaj mi! - krzyczał przerażony Sulez. - Spokojnie. Nic ci nie zrobię, przed kim uciekasz, przed Czarna rusałką? - Nie, przed kimś o wiele gorszym. - powiedział z przerażeniem w oczach. - A co robiłeś w domku czarownicy? - Opowiem ci wszystko, ale chodźmy dalej od tego miejsca, błagam cię! - chłopak padł na kolana oglądając się jednocześnie, czy rusałka przypadkiem nie wstała. - Dobrze, więc chodźmy, może do tej jaskini tam dalej, widzisz? - odparł Marek pokazując na skałę pokryta mchem. - Może być, byle szybko. Marek przeklinał w duchu, że znajdował się tak blisko Uli, a znów nie mógł jej ujrzeć. Jednak wodnik wydawał się bardzo wystraszony, więc postanowił go spokojnie wysłuchać. Weszli do małej groty i dopiero wtedy błotniak odetchnął. - Jestem Sulez, wodnik. Czekaj, czy myśmy się kiedyś nie spotkali? - zaczął się przyglądać chłopakowi z przymrużonymi lekko oczami. - Mam na imię Marek. - O nie! To ty chcesz zniszczyć las! - wykrzyknął Sulez - Czekaj, nie uciekaj! - zatrzymał go chłopak – Zapytam najpierw, czy rozmawiałeś z pewną rusałką ubraną na biało o długich blond włosach? Błotniak zdziwił się skąd to wszystko wie, ale pokiwał potakująco głową. - Uspokój się, jestem czarodziejem i nie chcę niszczyć żadnego lasu ani niczego innego. Drugie pytanie, czy ta rusałka ma na imię Jasmin? Wtem wodnik otworzył szeroko usta ze zdziwienia i pokiwał kolejny raz na tak. - Zabawne, ale chyba pół lasu ją zna. - Doprawdy, chyba masz rację. Opowiem ci co mi się przydarzyło, nie uwierzysz. Sulez zaczął opowiadać wszystko od początku, od momentu jak przez niego Marek uciekł, oraz jak sam przyprowadził nimfę do wioski, a kiedy zaczął opowiadać dalej, jak się z nią całował, chłopaka ogarnęło dziwne uczucie. Z jednej strony miał ochotę użyć siły i powalić na ziemię biednego wodnika, z drugiej zaś wiedział, co Jasmin potrafi. Poczuł do niej pogardę, jak mogła uwodzić naraz dwoje nieświadomych młodzieńców. Utwierdziło go to w przekonaniu, że nie może jej ufać. Potem błotniak dodał o wyprawie przez las w burzę oraz o tym, że rusałka użyła czarów o niewyobrażanej sile. Na końcu wspomniał co robiła w chatce, knując przeciwko Czarnej rusałce. Marek zrozumiał, że w środku domku, nie znajdzie ani Uli, ani czarownicy, tylko pogrążoną we śnie Jasmin. W pierwszej chwili chciał iść tam, wygarnąć co o niej myśli, ale szybko ochłonął. Z tego co mówił wodnik, to chciała skrzywdzić jego sąsiadkę, nie mógł do tego dopuścić. Otworzył lusterko i jeszcze raz wywołał obraz nastolatki. Tym razem zobaczył, że siedzi gdzieś głęboko pod ziemią z dwoma czarownicami. - Kto to jest? - zapytał zaciekawiony Sulez. - Znajoma, którą zagubiłem w lesie. Ma na imię Ula. - Jaki ten las mały, spotkałem ją niedawno. - Naprawdę? - uradował się Marek – I co? Jak się czuje? - Wyglądała na szczęśliwą, ale nie wiem czemu siedzi z tą wiedźmą Semeną. Chłopak pomyślał, że może skoro został czarodziejem, to coś podobnego spotkało Ulę, tylko ze strony sił zła. Przeszły go ciarki na samą myśl. Nie dość, że rozwścieczył Jasmin, która nie wiadomo kim jest naprawdę, to jeszcze z Uli zrobili czarownicę. - Sulez? Pójdziesz ze mną szukać tej dziewczyny? Zanim Jasmin ją znajdzie? - Nie ma problemu, wolę z tobą podróżować, niż z tą nieobliczalną rusałką, co niszczy rękami drzewa. Podali sobie dłonie na zgodę, jakby nigdy między nimi nie było konfliktu. Wyszli ostrożnie z groty, kierując się ścieżką, wytyczoną na powierzchni zwierciadełka. Czekała ich długa droga, ale przynajmniej nie kroczyli przez las samotnie. ***** Głęboko pod ziemią w jaskini, Ula wraz ze swoją nauczycielką, pomagały Roanie przygotowywać jedzenie. Obierały ze skórki podziemne owoce i wyciskały z nich sok. Xyn uciekał jak najdalej, żeby nie zostać pochlapanym słodkim nektarem. Czarownica przygotowywała w tym czasie tutejsze ryby, które różniły się znacząco od tych, które widywała w strumieniach czy jeziorach. Zamiast oczu miały czułki, oraz były malutkie. Krzątając się przy przygotowaniach, Roana przypomniała sobie, że nie przyniosła ważnego składnika. - Semeno? Pamiętasz gdzie rosną cemonowe grzyby? - zapytała pospiesznie. - Oczywiście, jak mogłabym zapomnieć, pewnie mam iść je pozrywać? - Byłoby miło, bo ja oprawiam ryby. - W porządku, ale trochę mi to zajmie, za ten czas zaopiekuj się Ulą. - odparła zatroskana Czarna rusałka. - Zapewniam cię, że nie będziemy się w tym czasie nudziły. - zażartowała czarownica. Semena oddaliła się gdzieś, wychodząc z pomieszczenia. Zapanowała niezręczna cisza. Roana nie wiedziała jak zacząć rozmowę, ale w końcu się odezwała pierwsza. - I jak tam po naukach u Semeny? - Zdobyłam więcej wiedzy, niż w szkole wśród ludzi. Semena uczyła się od Ciebie? - Oczywiście. Początki były trudne, ale sama widziałaś co teraz potrafi. - zaśmiała się Roana przerzucając oporządzoną rybę do miski. - Jak ona tu trafiła, droga jest bardzo zawiła. Nie wiedziałabym, że tutaj ktoś mieszka. Trafiła na trudny temat, gdyż czarownica zamilkła. Denerwowała ją cisza, więc kontynuowała. - Semena była kiedyś zwykłą rusałką, prawda? - W istocie. - odezwała się po chwili Roana. - Musiała dowiedzieć się o mnie od moich znajomych czarownic. Widocznie mnie polecały, skoro przebyła tak daleką drogę. Pamiętam jak dziś, że padła na kolana, żebym uczyniła ją wiedźmą. Ula się zdziwiła, że Czarna rusałka mogła błagać kobietę o przejście na stronę mroku. - Nie chciałam, aby została tym kim jest teraz. Kosztowało ją to wiele bólu i wyrzeczeń. Rusałki posiadają zdolności, ale nie takie jak czarownice. Musiała najpierw wchłonąć magiczną moc. Uwierz, to zmienia od środka. Od urodzenia jestem czarownicą, ale Semenę podziwiam jak to dzielnie zniosła. Towarzyszy przy tym nie mały ból. Dziewczyna wyciskając owoce zastanawiała się co ma powiedzieć, ale kobieta kontynuowała. - Skrzywdzili ją do głębi. Kochała potajemnie tego czarnoksiężnika, a okropna Jasmin wyrządziła jej piekło. Kiedy wysłuchałam jej historii, pomimo wszystko postanowiłam pomóc. Wie, że już nigdy nie będzie mile widziana u rusałek, ale kiedy uznały ją za czarownicę, postanowiła nie wyprowadzać ich z tego przekonania i nią w istocie zostać. Być może miała cicha nadzieję, że dzięki temu odzyska Falona, kto to wie. - To smutne. Chciałabym jej pomóc, ale nie wiem co robić. Nie mam żadnych mocy. Jeżeli potrzeba to też zostanę czarownicą, jeśli tylko to jej pomoże. - Nie waż się nawet! - oburzyła się Roana. - Masz inne zadanie do wykonania. Twoje przeznaczenie to moc dobra. Twoje znamię na ramieniu świadczy, że jesteś wysoko urodzona. Dziewczyna obróciła wzrok w stronę swojego ramienia i zaczęła baczniej przyglądać się sobie. - Kim jestem, nie rozumiem? - zapytała zdziwiona. - Księżniczką moja droga, nie może być inaczej. Dziewczyna wypuściła owoc, który poturlał się po podłodze. Nie wierzyła, aby to mogła być prawda. W tym momencie do pokoju weszła Semena. Postawiła koszyk z grzybami na stoliku i podeszła do Uli widząc,że źle wygląda. - Co ty jej zrobiłaś? - wystraszyła się Czarna rusałka, przytulając osłupiałą dziewczynę. - Semeno, zdziwi cię co powiem, ale Luna się odnalazła. - Tak? A gdzie ona jest? Roana uśmiechnęła się, odłożyła ryby pokazując na gościa porozumiewawczym gestem. - Siedzi tutaj i obiera owoce. - powiedziała i wyszła zostawiając je same w pomieszczeniu. Semena patrzyła zdziwiona na zszokowaną Ulę. Wyglądała tak, jakby widziała ją pierwszy raz na oczy. Dziewczyna wstała ze stołka, chcąc zrobić krok, ale natychmiast straciła przytomność. Semena do niej podbiegła, a łza spłynęła jej po policzku. Kobieta szybko położyła nieprzytomną na łóżko, cucąc specjalnymi olejkami. Kiedy otworzyła wreszcie oczy, popatrzyła na Semenę, jakby pytała, czy śni. - Wasza wysokość, jak mogłam cię tak źle traktować. Wszyscy myśleli Luno, że nie żyjesz, a tu taka radość. - Wstań. - powiedziała Ula pośpiesznie. - Traktuj mnie tak samo, bo nic się nie zmieniło, jestem Ula, pamiętasz? I niech tak pozostanie. - po tych słowach wstała i dalej zaczęła obierać resztę owoców. Semena wyszła do Roany, żeby porozmawiać. Wiedziała, że Uli jako Lunie grozi więcej niebezpieczeństw, o których nie ma pojęcia. Dotarło do niej dlaczego Jasmin tak zależało na odnalezieniu niewiasty. Wyglądałoby na to, że chce jej zrobić krzywdę. - Jak zorientowałaś się, że Ula to Luna, nawet mnie nie przeszło to przez myśl. - Jestem czarownicą nie z wyboru a urodzenia, więc mam pewne zdolności,których ty nie posiadasz. Od razu kiedy ją zobaczyłam, wiedziałam, że jest w niej coś wyjątkowego. Mogę być pewna, że tak samo wyczuła ją Jasmin. - Czy to możliwe, abyśmy miały do czynienia z sefidą? Co takie istoty potrafią? Roana zamyśliła się chwile, po czym poszła po kielich z trunkiem. Wychyliła porządnego łyka, jakby chciała upić zmartwienie. - Rzadko się mylę. Musiała niedawno odkryć kim jest, ma ukryty plan, o którym się nie dowiemy. Sama pewnie nie wie dlaczego to robi. Te istoty mają taką mentalność, są z gruntu złe. Nie słyszałam o dobrych sefidach. Trzeba ją powstrzymać zanim odgadnie, co tak naprawdę potrafi zdziałać. Semena również sięgnęła po kielich, wyobrażając sobie straszne sytuacje. Pamiętała koszmarne opowieści z dzieciństwa o sefidach, wystarczyła jedna aby doprowadzić do tragedii. - Przecież Jasmin jest od dziecka rusałką, pamiętam ją od maleńkiego, dlatego się z nią przyjaźniłam i ufałam jej. Dopiero później coś się w niej odmieniło, nie zauważyłam kiedy. - Być może doszło do niej kim jest i realizuje swój plan powoli. - A jak wyglądają sefidy bez swojego kamuflażu? - Tego nikt nie wie. Ta istota, co zaatakowała dawno temu, cały czas miała postać kobiety. Zginęła, została roztrzaskana w pył, zanim rozwinęła swoje zdolności w pełni. Taki koniec jest im pisany, inaczej nas czeka zagłada. Rusałka zamyśliła się. Zrobiło się jej żal Jasmin, pomimo wyrządzonych krzywd. Czyżby została zaprogramowana na zniszczenie, nie zdając sobie z tego sprawy? Musi zginąć, aby zapanowała równowaga, przerażało ją to w głębi duszy. - Roano, kiedy wychodzimy na powierzchnię?- zapytała zniecierpliwiona kobieta. - Im wcześniej tym lepiej, nie ma na co czekać. Jeżeli to co przeczuwam jest prawdą, to aż boję się o nasz los. Zjemy, wezmę ze sobą amulety i możemy wyruszać. - odparła czarownica wychodząc, aby dokończyć swoje obowiązki. Rozumiała, że czasy są niespokojne, więc kolejny konflikt jest nieunikniony. Na myśl o tym, że będzie zmuszona wyjść na powierzchnię, przechodził ją dreszcz emocji. Niemcy były jej ucieczką od problemów, od trudnej miłości do Marka. Już po jej wyjeździe, kiedy ustatkowała się na obczyźnie pewna nowina spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Okazało się, że była w ciąży. Była to pamiątka po namiętnej nocy w spa z przystojnym brunetem o stalowych oczach. Z ich miłości zrodziła się
Witajcie. Próbowałam, starałam się nie dopuścić do tej sytuacji ale niestety jestem zmuszona zawiesić bloga do początku września. Przepraszam Was, zawiodłam Was pewnie, ale nie dam rady teraz nic napisać, wracam wieczorami i nie mam czasu ani siły do komputera zasiąść. Liczę, że wrócicie na mojego bloga we wrześniu. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanych wakacji :) Ps. Jeśli znajdę czas na napisanie rozdziału to dodam go od razu(ale nie podaję konkretnego terminu)
Udało jej się spławić męża, a gdy wyszedł do pracy, w pierwszej kolejności pospiesznie podążyła do szafy. Jej kochanka już tam jednak nie było. Zauważyła otwarte okno. Facet musiał wyskoczyć. Wyjrzała i zobaczyła, że spadł prosto na samochód jej męża. - No nie… - szepnęła. Dla dorosłych. Autor: fanthomas.

serialu Na dobre i na złe FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Opowiadanie o Agacie i Marku by olapawlicka Forum Strona Główna -> Stare opowiadania Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat Autor Wiadomość HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 8:59 pm Temat postu: Opowiadanie o Agacie i Marku by olapawlicka Hotel rezydentów Agata budzi się ze snu wspaniałego snu , w którym mogła być z Markiem . Lecz to był tylko sen .Już od kilku dni jest rozbita, nie ma ochoty żyć. Trudno się jej dziwić. Mężczyzna , którego kocha ma żonę i syna .Marek próbuję ratować to małżeństwo ,a ona nie może tego zepsuć . Widząc go tak szczęśliwego nie ma serca tego niszczyć. Tym bardziej ją to boli, że Dorota (żona Marka) tak źle go traktuje . Bowiem Agata kilka dni temu widziała Dorotę całującą się z nowym chirurgiem Adamem. Teraz nie wie co zrobić ? powiedzieć Markowi czy kłamać? Z tych rozmyślań wyrwała ją Wiki, mówiąc, że zaraz się spóźnią do pracy. - Agata obudź się zaraz spóźnimy się do pracy. - Już. Trochę się zamyśliłam. - Właśnie widzę. Od kilku dni jesteś bardzo nieobecna . Czy cos się stało? ? powiedziała Wiki - No cos ty. Idziemy?-odpowiedziała wymijająco Agata. - No dobrze. W szpitalu jak zwykle urwanie głowy. Chociaż tu Agata może zapomnieć. Właśnie ma dyżur na izbie. Przywieziono młodego chłopaka, który zasłabł na ulicy i do tej pory nie odzyskał przytomności. Młoda lekarka od razu zajęła się pacjentem. Po podstawowych badaniach postanowiła ,że poprosi o konsultacje kardiologa, gdyż martwił ją nie regularny rytm serca. Wtedy przypomniała sobie, że jedynym kardiologiem , który ma teraz dyżur jest MAREK!!!Jednak nie mogła narażać życie pacjenta , bo ona nie chce spotkać się z lekarzem. Więc powiedziała do pielęgniarki: - Proszę wezwać doktora Rogalskiego na konsultację. Po kilku minutach przyszedł Marek. - Co mamy? - Młody chłopak zasłabł na ulicy długo nie odzyskiwał przytomności , martwi mnie duża ilość żelaza i nieregularny rytm serca. Mógłbyś to sprawdzić. Mówiąc to nie mogła zapomnieć o wydarzeniach, które miały miejsce kilka dni wcześniej. - Tak, odpowiedział spokojnie Marek. -I co ?- dopytywała się. - Myślę, że trzeba będzie go wziąć na oddział. - Dobrze, dziękuję. - Zajrzę do niego jeszcze. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:00 pm Temat postu: Po tych słowach udał się do innych pacjentów, a ona znów została sama. Przez resztę dyżuru nie miała ostrych przypadków. Jakieś złamania , przeziębienia. Jeszcze zajrzała do pacjenta i poszła do hotelu. Miała ochotę tylko na gorąca kąpiel i sen. Przez całą drogę ze szpitala czuła jakby ktoś ją śledził. Jednak zbagatelizowała to, gdyż wytłumaczyło to sobie ogromnym zmęczeniem. Następnego dnia przy wejściu do szpitala spotkała Marka z Dorotą. - Cześć Agata-zaczął Marek. - Cześć ? odpowiedziała zdawkowo. - Źle się czujesz, bo nie najlepiej wyglądasz. - Nie wyspałam się. Muszę już iść. Weszła do szpitala i podeszła do recepcji, aby wsiąść karty pacjentów. Za nią stali kardiolog z żoną. Tam zobaczyła osobą, którą miała nadzieję nigdy nie oglądać, a mianowicie Pawła ( dla przypomnienia Paweł to były mąż Agaty). - Aa ?.. Paweł co tu robisz- tylko tyle mogła z siebie wykrztusić. - Tak się wita męża. - Agata nie wiedziałem, że masz męża- powiedział Marek. - To były mąż, a po drugie Paweł zapomniałeś, że masz się do mnie zbliżać. - Chciałem cię tylko zobaczyć, możesz mi wybaczyć .- odpowiedział łagodnie bankowiec. - Proszę daj mi spokój. W tej chwili na szczęście zjawił się Przemek. - Paweł wyjdź stąd, bo zawołam ochronę. - Przemek co ty taki powiedział Marek zdziwiony zachowaniem kolegi. - Nic nie mów ty go nie znasz. Paweł grzecznie wyszedł. Lecz to nie będzie koniec. - Agata wszystko dobrze- spojrzał troskliwie na roztrzęsioną koleżankę. - Dziękuje ci Przemek. - Może zadzwonię po Wiki. Jesteś w złym stanie. - Nie , jest ok Po tym incydencie wszyscy rozeszli się do swoich zajęć. Marek nadal nie wiedział dlaczego Agata i Przemek zareagowali tak na tego gościa. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:00 pm Temat postu: Młoda lekarka nie mogła zapomnieć dzisiejszego zdarzenia. W głowie miała tylko porwanie, więzienie przez Pawła, jego skok . Później depresję i strach przed ciążą. Gdy tak myślała w pokoju lekarskim podszedł do niej kardiolog. - O co chodziło z tym Pawłem? Dlaczego tak zareagowałaś?-zapytał. - Nie chcę o tym mówić .- mówiąc to ocierała dyskretnie łzy. - Mnie możesz powiedzieć wszystko. - No, dobrze. Paweł był kiedyś moim pacjentem. Gdy miałam wszczepianą endoprotezę bardzo mi pomógł. Z czasem wzięliśmy ślub. Krótko po nim okazało się, że Paweł ma żonę- w tej chwili zadrżał jej głos. ? Rzuciłam go , ale on nie mógł się z tym pogodzić . Pewnego dnia porwał mnie ze szpitala i uwięził w domu. Gdyby nie Przemek i Wiktoria nie wiem co by się stało. On nie wytrzymał tego i skoczył z okna . Nie stało mu się nic , ale przez kilka dni musiałam go oglądać w szpitalu. Najgorsze jest to, że ja byłam z nim szczęśliwa. Wiele tygodni leczyłam depresję. - To odpowiedział poruszony historią lekarki. - To było dosyć niedawno , bo właściwie 2 miesiące temu. On ją tylko przytulił do siebie i ucałował w policzek. Miał wiele myśli kłębiących się w głowie. Było mu przykro z powodu Agaty. Teraz zrozumiał, że czuje do niej coś więcej niż przyjaźń. Agata była wykończona wydarzeniami dzisiejszego dnia. Wstając z sofy w pokoju lekarskim nagle zrobiło się jej słabo i upadła na podłogę. -Agata nic ci nie jest!!- krzyczał przerażony Marek. Ale drobna blondyneczka nic nie odpowiadała. Przerażony zabrał Agatę na izbę, gdzie odzyskała przytomność. - Co się stało? Co ja tu robię?- pytała. - Zasłabłaś w pokoju spokojnie Marek. - aha. Pacjent Marka właśnie się pogorszył i lekarz musiał już iść. Dr. Hanna zbadała Agatę i nie będąc pewna wyników zleciła USG brzucha. -Agat a nie jestem pewna , więc zrobię USG pogodnie Hanna. -Dobrze. Po kilku minutach młoda lekarka była już na badaniu. - I co widzisz?- pytała dociekliwie Agata. -Teraz jestem już pewna. Niedługo będziesz się szeroko do Agaty. -Co? Przecież to niemożliwe!!! Nie teraz. - Nie martw się wszystko będzie dobrze. Przyjdź za tydzień do kontroli. Internistka nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała. ONA W CIĄŻY!!! BYŁY MĄŻ JEST PSYCHOPATĄ, A ONA ZAKOCHANA W INNYM MĘŻCZYŹNIE!! A TERAZ JESZCZE W CIĄŻY. Tak rozmyślając natknęła się na Marka. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:00 pm Temat postu: - Hej, jak się czujesz? - Yy się uśmiechnąć , ale w tej sytuacji jakoś nie mogła. - Chyba nie. - To tylko kłopoty. Chciałam ci o czymś powiedzieć. Może nie powinnam, ale nie chce żebyś był oszukiwany. Wiem , że możesz mi nie uwierzyć ale wysłuchaj mnie. Twoja żona z?Co?. - Zdradza mnie. Wiem i dlatego wczoraj złożyłem wniosek rozwodowy - Przykro tak naprawdę w głębi duszy cieszyła się , że Marek odchodzi od żony. - Nie potrzebnie. To małżeństwo już od dawna nie istniało. A teraz powiedz mi co u ciebie. Wtedy nie wytrzymała i zaczęła płakać. - Hej co się stało? Nie płacz. - Bo bo ja jestem W CIĄŻY!!!!! -CO. Nie martw się wszystko będzie dobrze. Wiesz jak teraz się rozwodzę to możemy być razem. Jego pytanie bardzo ją zaskoczyło, choć w głębi duszy marzyła o tym. - Co o czym ty mówisz? - Jeśli mnie czujesz to co ja to bądźmy razem. - Czuję, ale nie długo będę miała dziecko, a po drugie mój były mąż. - To nic. Pokonamy to. Zgadzasz się . - Tak. Muszę już iść. Hanna kazała mi odpoczywać. Hotel rezydentów - Cześć rozradowana - Agata powiedz co się stało w szpitalu. Przemek mi mówił, że nachodzi cię Paweł. Czy to prawda? - uśmiechnęła się. - Dlaczego się pytała zdziwiona Wiktoria. - Marek i ja jesteśmy razem. On się rozwodzi - Serio? - Tak. Jest jeszcze jedna sprawa . - Jaka? Nic bardziej mnie nie zaskoczy. - A może jednak. Jestem w ciąży. - Co takiego? W tej chwili do pokoju wszedł Przemek. - Co wy tak zapytał - Agata jest w ciąży- powiedziała jednym tchem Wiki. - Co? - No tak odpowiedziała Agata. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:00 pm Temat postu: Kilka miesięcy później. Marek był już po rozwodzie. Opiekę nad synem Radkiem sąd przyznał ojcu. Teraz on, Radek i Agata mogli zamieszkać razem. Młoda lekarka była już w 8 miesiącu ciąży. Radek zrozumiał, że rodzice się rozwiedli i zaakceptował Agatę. - Marek wstawaj, bo spóźnimy się do pracy. ? powiedziała . - Kochanie jeszcze minut. Chodź do w tej chwili ucałował ją w czoło i pogłaskał po brzuchu. - O, nie muszę zrobić śniadanie i kanapki do szkoły dla Radka. - Wzorowa mama- powiedział ironicznie. - Przestań, po prostu dbam aby nie jadł jakiegoś śmieciowego młoda lekarka. - A ja też potrzebuję twojej powiedział z miną małego szczeniaczka. - Wariat. No ubieraj się. - Dobrze odpowiedział salutując narzeczonej. - Mam dzisiaj kilka konsultacji i potem wizytę kontrolną u Hany, więc gdy wrócisz będziesz musiał odgrzać obiad. A i obiad jest w lodówce. - Moim zdaniem powinnaś już przestać pracować. W końcu jesteś w ósmym miesiącu ciąży. - OK. Ciągle mi to mówisz. Po godzinie byli w szpitalu w Leśnej Górze. Po drodze podwieźli Radka do szkoły. W pokoju lekarskim Agata zrobiła sobie herbatę i podeszła do siedzącej obok Wiki. -Hej jak się czujesz- powiedziała pogodnie Wiktoria. - Dobrze. Tylko coraz większa. - Uroki ciąży. - Ha ha ? wtedy poczuła przeszywający ból w dole pleców. Nie chciała jednak pokazywać tego, gdyż Wiki by się nie potrzebnie zmartwiła. - Agata nic ci nie jest ? - Nie coś kłamała jak z nut. - Na pewno. -Tak. Muszę iść do Hany na kontrole. - Zapraszam cię dzisiaj do hotelu na pogaduszki. Będzie fajnie. - No, dobrze o - Tak. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:00 pm Temat postu: Na korytarzu spotkała Marka z Radkiem. - Hej dobrze że was widzę. Wychodzę dzisiaj do Wiki na babski wieczór, więc będziecie sami. - Byłaś u Hany. ? zapytał z troską w głosie. - Jeszcze nie, ale właśnie do niej idę- mówiąc to złapał ja silny skurcz w dole brzucha. ? Aałł. Z bólu prawie by upadła. - Agata!!! Nic ci nie jest?!- krzyknął Radek idź po lekarza. - Nie, nie zostań. Już próbowała go Przeszło. Idę do Hany, a ty się uspokój. - Pójść z tobą. - Nie, zaopiekuj się synem. A ty Radek uspokój ojca. - Możemy pójść z tobą odpowiedział kardiolog. - Chyba żartujesz. Jedźcie do domu. Później przyjadę. -Wszystko w porządku? - Tak. Idźcie już. Po tym Agata poszła do Hany na kontrolę. - Cześć jak się czujesz? -Dobrze. Tylko od rana trochę mnie boli w dole brzucha. - Zobaczymy co się dzieje. Podnieś bluzkę. Hana przejechała sprzętem po brzuchu koleżanki. Zobaczywszy coś uśmiechnęła się do pacjentki. - Widzę że dzidziuś ułożył się do porodu, więc prawdopodobnie tym były spowodowane te bóle. - To dobrze , bo Marek o mało co nie dostał zawału, gdy mnie coś zabolało. - Wiesz kardiologa miał blisko. Haha - Haha. To pa muszę już iść. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:01 pm Temat postu: Wiki i Agata rozmawiały bez przerwy od kilku godzin. Odkąd Agata się wyprowadziła to już dawno tak długo nie gadały. - Opowiedz jak układa wam się z Przemkiem-zapytała przyjaciółkę. - Na razie dobrze. A jak u w tym momencie pogłaskała Agatę po brzuchu. - Świetne nigdy nie byłam tak mówiąc to poczuła mocny skurcz i zorientowała się że poród się zaczął. - Agata co ci Wiki . - Chyba się zaczęło. - Co o boże. Przemek!! Chirurg zjawił się od razu. - Wiki czemu tak krzyczysz. - Agata zaczęła rodzić. - Co mamy teraz zapytał bezradny Consalidy. - Zawieźcie mnie do szpitala i zadzwońcie po powiedziała ze spokojem, choć była bardziej przerażona niż oni. Po 15 minutach młoda internistka była już na porodówce. Wiktoria przypomniała sobie że nie zadzwoniła do Marka. - Cześć Marek tu Wiktoria. - Cześć. - Wiesz przyjedź do Leśnej Góry Agata zaczęła rodzić. -Co!!! Już jadę. Zabrał torbę, którą przygotowali wcześniej raz z lekarką. - Tato gdzie jedziesz?- zapytał Radek. - Do Agaty. Jest w szpitalu. - A co się stało? - Rodzi. - To pojadę z tobą. - Dobra to wsiadaj do samochodu i jedziemy. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:01 pm Temat postu: Po 25 minutach byli już na miejscu i udali się na oddział ginekologiczny, gdzie czekali na nich Wiki i Przemek. - I co z nią- zapytał się Marek. - Jeszcze nic nie Zapała. Kardiolog zmęczony usiadł na krześle. Po kilku godzinach wyczekiwania podeszła do nich Hana. - Gratulacje Marek macie śliczną powiedziała z uśmiechem Hana - Oo? świetnie a co z Agatą?- zapytała cały rozradowany. -Z nią trochę gorzej. Będzie długo do siebie dochodziła, bo musieliśmy zrobić cesarskie cięcie. A tak generalnie to wszystko dobrze. - Kiedy będę mógł się z nią zobaczyć? - Pewnie za chwilę. Marek po kilku minutach był już u Agaty. - Hej kochanie jak się czujesz?- w tej chwili ucałował ją w rękę. - Dobrze ? powiedziała jeszcze bardzo słabym głosem. - Odpoczywaj. - Gdzie jest moja córeczka? - Lekarze ją jeszcze badają. Ale Hana mówi że wszystko dobrze. - Zjedliście kolację. - Kochanie ty zawsze jesteś taka opiekuńcza. - A gdzie jest Radek?-zapytała. - W korytarzu. - Przyprowadź go. Po chwili Radek z Markiem byli przy Agacie. - Hej . Minutę później przyszła Hana z małą. - Moja mała widząc swoje dziecko wreszcie poczuła spokój. - Kochanie teraz będzie jeszcze tylko lepiej. - Radek chcesz potrzymać siostrę. - Pewnie. - Dobrze, trzymaj za główkę. - Ale ona fajna. Możemy nazwiemy ją Emilka. Co o tym myślicie? - Moim zdaniem super a ty jak myślisz Marek?- tę chwilę szczęścia przerwał silny ból w miejscu cięcia. - Agatko co ci jest?- zapytał się przestraszony Marek. - Nic to tylko ból. - Wezwać Hanę? - Nie, to przejdzie. Aaałłłl!!!! - Radek biegnij po lekarza szybko !!!!!! Trzymaj się kochanie. Powrót do góry HaveDreamSite AdminDołączył: 29 Lis 2017Posty: 1656Skąd: Poznań Wysłany: Czw Gru 07, 2017 9:01 pm Temat postu: W tym momencie z bólu straciła przytomność . Ocknęła się kilka godzin, a przy niej siedział Marek z Radkiem. Spali. Pewnie siedzą tu już dobrych kilka godzin- tak sobie pomyślała. Następną myślą, która przyszła jej do głowy było- Co się z nią stało. Ostatnie co pamiętała był przerażający ból. Gdy tak myślała przyszła Hana. - Widzę że się - Nie mam dobrych wieści. Masz niestety ropnia w miejscu cięcia i dlatego musisz zostać jeszcze trochę w szpitalu. - Czy wszystko dobrze z dzieckiem? - Tak. Gdy tak rozmawiały obudził się Marek. - Kochanie obudziłaś się. Jak się czujesz? -Jest powiedział jeszcze słabym głosem. - To ja was zostawię samych. - Bardzo się o ciebie martwiłem. Nie rób mi tak więcej. ? przytulił się do niej i ucałował namiętnie w usta. Po jakimś tygodnia Agata z małą wyszły ze szpitala. Usunięcie ropnia u młodej matki przeszło bardzo sprawnie, więc nie było przeciwskazań aby mogła wyjść. Bardzo cieszyła się, że miała wreszcie rodzinę. Była po prostu szczęśliwa. Powrót do góry Wyświetl posty z ostatnich: Forum Strona Główna -> Stare opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona 1 z 1 Skocz do: Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietachNie możesz dołączać plików na tym forumMożesz ściągać pliki na tym forum Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na kolekcja sukienek na wesele od sklep z kosmetykami dla mężczyzn - stylizacje od Avomoda na 2022 Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

. 437 775 152 485 358 614 629 369

opowiadania o uli i marku